Oswojone okolice

Wydawnictwo CICER, Leszno 2006, s. 78
Redakcja:Janina Malgorzata Halec
Korekta:Ewa Bartkowiak
Fotografie:Jacek Wojciechowski
Wydano ze środków Urzędu Miasta Leszna





Ulica mojej młodości

Rano poddawała się

pieszczotliwym promieniom

wschodzącego słońca

Chłonęła rześkie zapachy

które niósł wiatr

z parku Jonstona

Z beztroską odbijała

kolorową piłkę

aż wirowały na niej gwiazdy

Kibicowała chłopcom

gdy toczyli obręcze

i radosne okrzyki

Dzisiaj kawalkadą

mkną samochody

ciągną za sobą tren dymu

Fasady domów niczym starcy

zszarzałe przygarbione

Ulica jęczy pod naporem

rozpędzonych kół

które wykruszają jej gładkość

Tylko niestrudzone słońce

chowa się za tymi samymi

dachami


PARK JONSTONA      

Drzewa ubrane

w brązy i złoto

Słońce purpurą

dodaje barwy

Rudy pióropusz

skrzętnie uwija się

wśród gałęzi

Potem skacze na cokół

popiersia Jonstona

Uczonego który

pokochał Leszno

Skrzydła liści

biją ostatnią nadzieją

opadają jak zmęczone ptaki

łaszą się do stóp

Zanim bezlitosny czas

pomarszczy je

zanim rozpierzchną się

spłoszone wiatrem

nasłuchuję

szelestu jesieni


WŁOSZAKOWICE

                      Pamięci Karola Kurpińskiego

Świt w szarej masce mgły

przylgnął do

popiersia kompozytora

wykutego dłutem artysty

Leona Dudka

Pod jesiennym niebem

wiatr goni perliste frazy

wyciekające

wszystkimi tonami

z pałacu Sułkowskich

W parku

klonolistny platan

jak rozwidlona delta

rozchyla potężne ramiona

aby pławić się w muzyce

Mieszkańcy wciąż od nowa

przeżywają ucztę duchową

Hołubią w sobie pamięć

o Karolu Kurpińskim


ULICA GŁOGOWSKA W POZNANIU

Tramwaje budzą rozespany dzień

Ulica pulsuje tłumem

Iglica Poznańskich Targów

dzierga na błękicie

misterny wzór

Adria kołysze biodrami

w takt starych melodii

Frontony kamienic opite

kroplami czasu

Granit banku błyszczy

witrażem słońca

Wystawy mizdrzą się

do przechodniów

Wchodzę do bramy

otwartej na przestrzał

Przyczajony wiatr

wichrzy włosy

Wspinam się po wydeptanych

przez czas schodach

W drzwiach szeroki

uśmiech powitania

Aromat kawy smuży się

zaprasza w zacisze pokoju


ŚREM

Słońce lancetem

przecięło mrok

Warta uwolniona

z kokonu nocy

roziskrzona podążyła

na spotkanie dnia

Magia promieni

dodała barwy

zieleni w parku

Smugą objęła

gotycką wieżę

kościoła Farnego

Wiatr znad jeziora

Grzymisławskiego

ochładza mury odlewni

Płynące żywym ogniem

żeliwo zastyga w formie

jak zakrzepła krew

poległych

Powstańców Wielkopolskich


GRODZSK WIELKOPOLSKI

Znam z opowieści ojca

Chciałabym przejść

ulicami miasta

napełnić nimi oczy

Zawrócić czas

studni na Rynku

w której słońce

szuka lustra

Wejść do Fary

gdzie na drzwiach

tabernakulum

Matka Boża z Rokitna

tuli Białego Orła

a na kopule

Patron strażaków

odgania gromy

Stanąć pod baldachimem

wiekowej lipy


WIATRACZNY ŁACHMANIARZ

Sypał mąką i plewą

do ostatniego ziarna

Jego postrzępiony cień

goni ostatnie

promienie słońca

Niezwyciężony w walce

z Don Kichotem

został pokonany

przez czas

Jego sprzymierzeniec- wiatr

odrywa mu pióro po piórze

Godzi boleśnie

ostrym podmuchem

roznosi resztki po polu

Tylko pająki próbują

łatać wyszczerbione

skrzydła