Partytura ciszy

Centrum Kultury i Sztuki w Lesznie, Leszno 2006, s.62

Redakcja: Barbara Głowinkowska
Zdjęcie: Edward Baldys
Opracowanie plastyczne: Jerzy Konieczny
Skład i druk: Grukarnia HAF w Lesznie

 




RÓŻE

Postawili przed nami

pięćdziesiąt róż

Każda za rok

wspólnego życia

Mocny zapach

rozrósł się w nas

zakorzenił

krzewiastym pąsem

Kwiaty karmione

nasza krwią

nabrały kolorów

kolcami przeorały serca

Teraz spalają się

w ogniu pamięci

układają

w różne odcienie

miłości


KROMKA CHLEBA

Czasem we śnie czuję

zapach wiejskiego chleba

bochen wielki

jak młyńskie koło

na którym matka

czyniła znak krzyża

Znak zapowiadał

słodycz sytości

usta całowały

spadłą kromką

Dzisiaj w sezamie śmietnika

obrasta patyną pleśni

w czasie kiedy bieda

wciska się

w szczerbaty dom

a dzieci mdleją

od ssącego trzewia głodu


UPŁYW CZASU

Dni uciekają

w siedmiomilowych bytach

Rozsypały się

zamki z piasku

Życie ofiarowało mi

szeroką gamę udręki

Smutek ożeniony z zimą

obsypał bielą włosy

Życie wybija takt

do ostatniego mazura

x    x     x

Jeszcze iskrzy w oczach

złoto jesieni

Zegar życia

przyspiesza tempo

Zastygły huragany krwi

chwile uniesień

stłumił zawistny czas

Pozostała tęsknota

za miłością o zapachu

rumianku


ŁAD UMYSŁU

Zagmatwany

nie chcesz okularów

Widzisz to czego

nie dostrzegają bliscy

Rękawy mylisz

z nogawkami

Niespokojny przemierzasz

połacie domu

Mózg przepełniony

Amyloidą

umiera w odosobnieniu

świata


JESZCZE RAZEM

Pokonujemy kruchą

codzienność

Szczęśliwa że zegar

odmierza nam

jeszcze wspólne

godziny

Pocałunkiem zdejmuję

grymas cierpienia

z twojej twarzy

Otulam miłością

Patrzysz na mnie -

nie poznajesz

zamknięty w muszli

urojonego świata


OKRUCHY CHWIL

Jakże pragnę zatrzymać

dobre chwile

między nami

Kruszyny szczęścia

które przesuwają się

w klepsydrze dnia

Mężczyzno mego życia

czemu tak szybko

przemijamy

x   x   x

***

                      Pamięci Łucji Danielewskiej

Gdy smutek nocy

otulał się

granatową opończą

gasłaś z godnością

cicho jak gwiazda

na sklepieniu nieba

Przechyliłaś się

na druga stronę światła

Zaskoczona pustką

po tobie

Zdumiona sama nad sobą

jeszcze słyszę czysty głos

w podziemiach leszczyńskich

lochów

Żałobną chwilą

zadumałam się

nad garstką prochu

nad którą z czułością

pochylają się drzewa

Wiatr w gasnących liściach

zawodzi requiem

Cmentarne ptaki

przywołują wschody słońca