SMAK(I) ŻYCIA WEDŁUG KRYSTYNY GRYS

"Smak życia" to kolejna już książka w coraz obszerniejszej bibliografii KRYSTYNY GRYS. Tomik ten został wydany w 2011. roku w ramach tzw. złotej serii jako kolejna pozycja Biblioteki "Tematu", redagowanej przez Dariusza T. Lebiodę.
 "Smak życia" jest to zbiór wierszy wybranych Poetki urodzonej i mieszkającej w Lesznie - a więc swoista retrospektywa Jej lirycznej twórczości, stanowiąca zarazem (być może) pewne podsumowanie...

 Będąc świeżo po lekturze, od razu muszę zaznaczyć, że wiersze Pani Krystyny są dość krótkie, niekiedy nieomal lapidarne - zawierają jednak w niewielu słowach samo sedno, całą treść: nastroje, uczucia, refleksje, wrażenia... Dzieje się tak dzięki wyczuwalnemu opanowaniu formy, która poza tym jest - i to jeden z niezaprzeczalnych walorów tej poezji - niemal transparentna, tj. doskonale służy treści, dopasowując się do niej. Innymi słowy, nie mamy tu do czynienia z przerostem formy nad treścią, ani z żadną sztuczną, fałszywą wirtuozerią języka poetyckiego. Wręcz przeciwnie: wiersze te są proste i zrozumiałe; w ogóle czymś, co charakteryzuje tę twórczość, jest PROSTOTA. I to prostota szlachetna i mądra.
 Wszystkie lub niemal wszystkie utwory poetyckie, znajdujące się w tej, pięknie zresztą wydanej, książce, są napisane na bardzo dobrym, przyzwoitym poziomie - choć na początku nie zachwyciły mnie jakoś specjalnie, mówiąc kolokwialnie: nie powaliły na kolana. No, może oprócz jednego, rzeczywiście wstrząsającego, wiersza pt. "Misterium Śmierci", opisującego w naturalistyczny sposób agonię Chrystusa.
 Jednak już w drugim czytaniu zauważyłem, iż coraz więcej wierszy zaczyna mi się podobać, zaskakując, sympatycznie oddziałując, intrygując czy imponując niezwykłymi metaforami lub pointami. Te wiersze, opisujące przychodzenie i odchodzenie miłości, przywołujące wspomnienia z dzieciństwa, notujące wrażenia z podróży czy wreszcie pochylające się z empatią nad kruchością ludzkiej egzystencji, są naprawdę piękne - działając na Czytelnika swoim autentyzmem, głębią przeżyć (nieraz bardzo dramatycznych), wnikliwością i niesamowitą ostrością obserwacji, humanizmem. Znalazłem też w tym zbiorku teksty naprawdę szokujące, wręcz prowokacyjne - takie jak "Maria Magdalena", który ośmielę się przytoczyć w całości:
 Napotkałam
 Mistrza w bieli
 i zawstydził się
 mój grzech

Obmyłam łzami
 stopy Pana
 Otarłam
 płomieniami włosów

On rzekł:
 - Paranoiczka.
 Kazał zamknąć
 na oddziale
 psychiatrycznym.
 - Jest to jeden z najbardziej "brutalnych", mocnych, wstrząsających wierszy, jakie czytałem!
 Ale takich wierszy jest mniejszość. Więcej jest tekstów nastrojowych, stonowanych. Mówiłem tu o nastrojowości. Istotnie, Grys opanowała znakomicie sztukę operowania nastrojem, uwodzenia nim. Niekiedy zgrabnie łączy ów nastrój, np. w opisie Natury, z duchowością. Dla przykładu jeszcze jeden wiersz w całości: "W Świątyni lasu".
 Biały anioł
 zasnął w brzozach
 Sosny wzniosły się
 w niebo
 aktem strzelistym

Pokłoniłam się
 drzewom
 spowiedzią ciszy

Ptakiem wzleciała
 modlitwa
 zdjęła ciężar
 z serca.
 - Jakie to proste, a jakie piękne! Mamy tu zaiste do czynienia z najprawdziwszą Poezją, choć - jak już zasugerowałem na początku - wiersze te są skromne, niepozorne... oczywiście zwłaszcza na pierwszy rzut oka. Ale "im dalej w las, tym więcej drzew". Zagłębiając się w lekturę "Smaku życia", dostrzegamy coraz więcej Poezji w prostocie samego zapisu. A zagłębiać się warto. Warto smakować te wiersze, najlepiej powoli.
 - Książkę absolutnie polecam.

JAROSŁAW STANISŁAW JACKIEWICZ.

(Krystyna Grys: "Smak życia". Biblioteka "Tematu" - Bydgoszcz 2011.)