Miłość jak Feniks

Czym jest miłość? Już od wieków ludzie zadawali sobie to pytanie, ale jakoś nikt dotychczas nie potrafił dać na nie poprawnej, jednoznacznej odpowiedzi. Czy to reakcja chemiczna zachodząca w organizmie dwóch osób? Czy to zachwianie równowagi psychicznej, nagły zawrót głowy? Czy może wewnętrzna siła, sprawiająca, że chce się żyć? Coś, co sprawia, że świat zmienia kolory, że powietrze ma zapach jaśminu a gwiazdy świecą nawet w pochmurną noc? Trudno miłość zdefiniować, jednak wiadomo, że ona jest, istnieje, uszlachetnia lub niszczy. Jest motorem życia i częstym tematem wykorzystywanym w sztuce – malarstwie, rzeźbie, muzyce i literaturze.


 Sama niejednokrotnie pisałam o miłości i pewnie niejeden wiersz jeszcze napiszę. A to dlatego, że wierzę w miłość, w jej moc, w jej znaczenie w życiu człowieka.
Gdy otrzymałam pięknie wydaną, przyciągającą wzrok płonącymi na okładce skrzypcami książkę Krystyny Grys „Miłość i zauroczenie” ciekawa byłam, w jaki sposób autorka opisała ten, wydawałoby się, już zbyt często podejmowany temat. Okazało się, że o miłości można pisać zawsze, gdyż dla każdego wygląda ona inaczej, i każdy przedstawia ją w swój własny, niepowtarzalny sposób.
Krystyna Grys podzieliła książkę na dwie części, tworzące razem tytuł zbioru.
Część pierwsza, zatytułowana „Miłość”, zawiera wiersze poświęcone mężowi. Utwory są namiętne, pełne pożądania i spełnionej miłości cielesnej. Autorka śmiało wkracza w sferę erotyki, nie wstydzi się swych uniesień, wraca myślą do najgorętszych pieszczot.
Zdaje sobie sprawę ze swych pragnień, z trawiącego ją ognia, i mówi o tym bez fałszywej pruderii: W grocie/ mojego ciała/ sezam pełen/ tajemnic/ W nim/ utajony ogień; W nagim zwierciadle/ szukam śladów/ linii twoich palców/ Jeszcze czuję/ dotyk promieni/ Pospieszne/ pulsowanie tętnic.
Ale mówi nie tylko o swym pożądaniu, ale również o jego zaspokojeniu w ramionach ukochanego mężczyzny. Tam znajduje ukojenie i spełnienie:Wzniecił w kobiecie/ niecierpliwość/ Wprowadzał/ w wąwozy dreszczy/ Spełnieni miłością/ zwinęli się/ w kłębek szczęścia; Mapy naszych ciał/ bez tajemnic/ Odkryliśmy wszystkie/ czułe zakamarki/ nim nowy dzień/ ubierze nas/ w szarość/ wchodzimy w strefy/ zatracenia; Kocham/ niezapominajki/ twoich oczu/ Obsypujesz nimi/ moje piersi/ łono/ uda/ pławię się cała/ w błękicie; Sutki posłuszne / twoim palcom/ nabrzmiewają/ Bierzesz je / do spragnionych ust/ jak poziomki/ Zakwitam / oliwnym gajem. Poetka nie sili się na wymyślne metafory, pisze tak, jak czuje, zrozumiałym, jasnym językiem. Chce przekazać czytelnikowi swe uczucia, podzielić się radością przeżywanej miłości. Krótkie wersy pozwalają lepiej przedstawić i zrozumieć przyspieszający nagle puls, niespodziewany rumieniec, drżenie dłoni i łączenie się oddechów, prowadzące do odwiecznego tańca ciał... Choć bywały rozstania, to miłość splatała kochające istoty myślą i tęsknotą. Oczekiwanie tylko potęgowało namiętność: Odległość/ między nami/ dzwoni sygnałem/ telefonu/ Oddalenie wyzwala/ twoje uczucie/ Słuchawce powierzasz/ tłumione słowa miłości; Wystygła pościel/ zatrzymała/ oswojony zapach/ Stęsknione uda/ obejmują księżyc.
Przywołuję wiersze Krystyny Grys z jej najnowszej książki i mogłoby się zdawać, że mówię o wierszach młodej, namiętnej kobiety. Namiętnej na pewno, ale pierwszą młodość, nawet i drugą, poetka ma już z pewnością za sobą. Świadczą o tym zresztą wiersze z końca pierwszej części tomiku:Zanurzaliśmy się/ w morze namiętności/ Kołysani falą szczęścia/ nie spostrzegliśmy/ jak podstępnie/ podkradła się starość; Pokonujemy kruchą/ codzienność/ Szczęśliwa że zegar/ odmierza nam/ jeszcze wspólne godziny/ Pocałunkiem zdejmuję/ grymas cierpienia/ z twojej twarzy/ otulam miłością/ Patrzysz na mnie/ nie poznajesz/ zamknięty w muszli/ urojonego świata. Śmierć zabrała poetce ukochanego mężczyznę i nagła cisza zastąpiła szeptane słowa i okrzyki rozkoszy.
Jednak choć srebro pobłyskiwało we włosach poetki, nie pogrążyła się ona w rozpaczy, nie zamknęła swojego serca na klucz. I nie porzuciła nadziei na dalsze pogodne, szczęśliwe życie: Rozpadł się witraż/ szczęścia/ Na nowo sklejam/ rozbite na kawałki/ życie. To cytat z wiersza, którym kończy się pierwsza część książki - „Miłość”.
Jednak jak każdy z nas wie, lekiem na złamane serce jest nowa miłość. Tylko ona potrafi złagodzić ból rozstania, na nowo rozjaśnić świat, natchnąć nadzieją na lepsze jutro. I choć nie zawsze będzie ona równie silna, równie głęboka, to jednak znów rozświetli oczy, ustom przywróci uśmiech, policzkom przyda barw jutrzenki. Może nie będzie to wielka miłość, może tylko olśnienie, zauroczenie... Ale i tak serce znowu będzie biło mocniej, ręce z drżeniem będą czekać na dotyk innych dłoni, znów dzień będzie odliczał godziny od jednej rozmowy telefonicznej do drugiej, od porannego SMS-a do wieczornego „dobranoc”:
Krystyna Grys znalazła lekarstwo na chorą z tęsknoty duszę, znalazła mężczyznę, który na nowo rozbudził w niej kobietę, kochającą, marzącą, oczekującą. Który wypełnił jej myśli, dał natchnienie do pisania wierszy, zachęcił do życia. Dla tego właśnie mężczyzny pisana jest druga część książki - „Zauroczenie”. I chociaż, jak można się domyślać z treści wierszy, była to miłość platoniczna, nie do końca spełniona, to jednak żar uczuć wcale nie był mniejszy niż w początkowych utworach książki. Poetka znów kocha, znów pragnie, znów jej ciało tęskni do ciała drugiego człowieka:Zbudziłeś mnie z letargu/ czuję zmysłami moje ciało/ znowu jestem kobietą; Kiedy obejmowałeś mnie/ czułym wzrokiem/ .../ Zmysłowy dreszcz/ rozchodził się we wszystkie/ zakamarki spragnionego ciała;Twoje usta stworzone/ do zmysłowych pocałunków/ Nasze języki spotkały się/ w pół drogi/ Pożądanie przeniknęło mnie/ od stóp po głowę/ łono wrzało; Czekam na chwilę/ twoich ramion/ Pragnę w nich znaleźć/ ukojenie. Te targające autorką namiętności wyciszają się, gdy mężczyzna odchodzi. Pozostaje pustka, cisza, milczący telefon, samotnie wypita kawa. Pozostają dni, których godziny rozciągają się jak stare włóczkowe swetry, pozostają wieczory wypełnione wspomnieniami i czekaniem, że może jednak: Oczekuję/ nasłuchuję/ Cisza/ Sygnał Vivaldiego/ nie dzwoni z komórki; Moje usta/ dłonie/ tak łakome ciebie/ A ja nie wiem czy istniejesz/ jeszcze dla mnie; Czekam na cud/ może ślepy los/ pozwoli nam chociaż/ na wspólne wypicie/ filiżanki kawy; Bez ciebie gasnę/ potrzebuję słońca twoich oczu/ rozpalających moje wnętrze/ Czy nosisz jeszcze w sobie/ ten ogień; Kwiaty tracą zapach/ kawa smak/ Czas stanął w miejscu. Wreszcie trzeba się pogodzić z ostatecznym odejściem, z nieuchronnością rozstania:Zaczynam czuć pustkę/ nie ma już Ciebie/ w moich snach/ Przestałeś mnie boleć.
Książka „Miłość i zauroczenie” to piękne studium miłości, miłości nie znającej czasu, nie znającej żadnych granic.
Poetka udowadnia , że niezależnie od wieku, niezależnie od sytuacji życiowej, właśnie miłość jest dla człowieka najważniejsza. I obojętnie, czy minie kilka miesięcy czy kilkadziesiąt lat, jeśli się kocha, trwa ona za krótko, zawsze za krótko. Zawsze brakuje jeszcze jednego pocałunku, jeszcze jednej spędzonej wspólnie nocy, jeszcze jednego spojrzenia... Żałuje się słów, których nie zdążyło się powiedzieć albo tych, których się nie usłyszało.
Ale żal kiedyś mija i znowu otwieramy się na nowego człowieka, na nową miłość, na nowe życie. W tym właśnie tkwi fenomen stale odradzającej się jak mityczny Feniks miłości, co wyczytać możemy w najnowszej książce poetyckiej Krystyny Grys.
Kalina Izabela Zioło
Krystyna Grys „Miłość i zauroczenie”, Wydawnictwo Biblioteka „Tematu”, Bydgoszcz 2014